Ni pies, ni wydra
Pierwsze koty za płoty, czyli rok szkolny ruszył z kopyta. Czas najwyższy wyciągnąć zeszyty i uczyć się, aby nie schodzić w życiu na złą drogę – pisząc dzisiejszą recenzję powinnam użyć samych idiomów. Przedstawiam bowiem książkę, która niesamowicie rozwija mowę dzieci i pozwala lepiej zrozumieć język polski. Zapraszam na recenzję książki Marcina Brykczyńskiego pt. „ Ni pies, ni wydra ”. Z Marcinem Brykczyńskim spotkaliśmy się niedawno przy okazji recenzji książki pt. „ 12 kolorów ”. Obiecałam, że przy najbliższej okazji przedstawię inną, rozwijającą słownik czynny i bierny dzieci, książkę. Dlatego nie może na blogu zabraknąć kilku słów o „ Ni pies, ni wydra ”. Jest to książka – słownik, w której autor używa idiomów, a następnie tłumaczy ich sens. W „ Ni pies, ni wydra ” jest to szczególnie dobrze zrobione, ponieważ idiomy zostały podzielone na kategorie, np. „świat”, „dom” lub „ptaki”. W części „świat” występują popularne idiomy o świecie: nie z tego świata, pępek świata itd...